Ciekawa pozycja w dorobku Hazlitta. Dla rozpoczynających przygodę z
ekonomią może okazać się nieco trudna do przyswojenia ze względu na
niektóre pojęcia i sformułowania. Na problem ten mogą napotkać m.in.
podczas analiz danych oraz różnic pomiędzy szkołą austriacką a innymi
monetarystami (np. szkołą Chicagowską czy Keynesistami).
Książka
składa się z dwóch części: podejścia ogólnego do inflacji oraz inflacji
z bliska. W pierwszej części jak sama nazwa wskazuje autor przytacza
podstawowe pojęcia i problemy dotyczące problemu. Więc z kolei bardziej
obytym czytelnikom w tematyce wolnorynkowej może wydawać się nieco
"senna". Druga część jest już bardziej rozbudowana jeśli chodzi o
omawiane zagadnienie. Więc w dalszej części mini-recenzji przedstawię co
można w niej znaleźć.
Autor często przedstawia i
analizuje historię. Dokładniej jaki wpływ miały wydarzenia na przyszłe
ukształtowanie polityki rządów oraz jaki jest jej wpływ na gospodarkę. Z
ważniejszych wydarzeń przedstawionych w publikacji przez autora można
zaliczyć hiperinflację w Niemczech po I wojnie światowej - jako
wyostrzonego przykładu, jak zachowuje się inflacja i do czego może
doprowadzić; czy Bretton Woods - gdzie ważył się przyszły kierunek
świata, jeśli chodzi o system monetarny.
Zaczynającym
przygodę z ekonomią, książka wydaje się dobrym uzupełnieniem pozycji
Rothbarda zatytułowanej: "Złoto banki, ludzie - krótka historia
pieniądza". Przykładem jest fakt, że Rothbard nie wspominał w niej na
jakiej zasadzie funkcjonował klasyczny standard złota w latach
1815-1914. U Hazlitta można dowiedzieć się na przykład, że był oparty o
system cząstkowej rezerwy i jaki był tego skutek. Odchodząc od porównań,
w książce jak wspominałem, są częste nawiązania do monetarystów. Autor
daje do zrozumienia skutki błędów w takim podejściu do sprawy.
Przedstawia ilościową teorię pieniądza Irvinga Fishera, która jest
istnym "pogwałceniem" różnych zasad ekonomii. Innym całkowicie błędnym
założeniem jest też krzywa Phillipsa, w której bezrobocie spada wraz z
podniesieniem się inflacji. Hazlitt kwituje
więc, że niech inflacja skoczy do powiedzmy 50% a zaczniemy żyć w
bogactwie. Te i inne zasady są często wychwalane na uniwersytetach przez
wykładowców a następnie nam wpojone jako jedyna, najlepsza opcja
zarządzania państwem (gospodarką). Oprócz tych dwóch przykładów, autor
pokazuje również inne, błędne założenia, którymi kierują się
monetaryści, oraz wychodzi im na przeciw naprawdę ciekawymi argumentami.
Dodam jeszcze, że Hazlitt często uzasadnienia swoich wywodów opiera o
dane statystyczne.
W omawianej "Inflacji" bardzo
ciekawe wydają się dwa ostatnie rozdziały. Może dlatego, że poglądy
autora w końcu wyłaniają się jakby z mgły. Oprócz tego można przeczytać o
jego przemyśleniach na temat aktualnego systemu monetarnego i jakby
miał ewentualnie wyglądać. Jeśli chodzi o system monetarny autor ma
zbliżone poglądy z Rothbardem jak i większością austriaków. Ostatni
rozdział jest również poświęcony polemice z niektórymi błędnymi tezami
Hayeka.
Książka posiada też pewne niedociągnięcia nie
tylko ze strony samego autora. Zdarzały się drobne błędy językowe w
druku. Natomiast Hazlitt mimo tytułowej inflacji, mógłby przedstawić
bardziej rozbudowany problem deflacji. Jak dla mnie zdarzały się również
tezy, które nie do końca do mnie trafiały. Jednak można je policzyć na
palcach jednej ręki.
Polecam wszystkim, którzy nie
chcą być manipulowani przez wszelkiej maści lobbystów. Szerzenie
demagogii wśród ekonomistów i polityków jest już tak popularne, że
trzeba wziąć się za siebie, powiedzieć stanowcze nie i zmienić ten stan
rzeczy chwytając chociaż parę książek związanych z tematyką wolnorynkową
czy historią myśli ekonomicznej.
Recenzja pochodzi ze strony: http://zasadyekonomii.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz